środa, 22 lipca 2015

Paczka z H&M - haul

Wczoraj dostałam przesyłkę i już dzisiaj do was piszę, żeby powiedzieć co zamówiłam i czy jestem zadowolona. Gotowi? To do dzieła!

Szwecka firma odzieżowa H&M powstała w 1947 roku przez Erlinga Perssona. Jej nazwa to skrót od  Hannes & Mauritz. Mottem firmy jest "Moda i jakość po najlepszej cenie".



Paczka przyszła do mnie po równo 4 dniach od zamówienia. Dostawca trafił mi się dość niemiły, więc jeśli nie chcecie się z nikim kłócić najlepiej przygotować odliczoną kwotę (dostawca zaokrągla ją "w górę"). Karton jest ozdobiony podobnie jak siatki sklepu - w drobne szare loga i jedno duże, czerwone. Był trochę pognieciony, co pozwala mi stwierdzić, że nie traktowali go delikatnie (UWAGA: z tego powodu nie radzę zamawiać nic delikatnego lub kruchliwego).




Po otwarciu paczki znalazłam produkty, które zamówiłam i kartkę z listą rzeczy zawartych w moim zamówieniu. Znajdowała się tam również kartka do zwrotu lub reklamacji. Produkty zamówione były zapakowane w folie lub folie bąbelkową (cienie do powiek). Wszystko było nowe, z metkami, itd.

Przedstawię wam teraz moje zamówienie (opisy mogą wydawać się trochę dziwne, jakby nie pisane po polsku, ale tak właśnie widnieją na kartce dołączonej do zamówienia):

1. Cienie do powiek 5-pak beżowy: cienie zakupiłam, bo uznałam, że zawsze mi się przydadzą. Jednak nie sądziłam, że przyjdą do mnie w tak złym stanie. Cienie są pokruszone, rozwalone i całe brudne. Musiałam się sporo namęczyć, żeby posprzątać kolorowy bałagan z mojego stołu, na którym je otwierałam. Jestem zawiedziona z tego powodu, ale nie wiem czy będę je zwracać. Zapłaciłam za nie 13 zł, a koszt zwrotu to jeszcze 4 zł. Myślałam, że chociaż będę mogła zwrócić do sklepu stacjonarnego, ale oni mają zakaz przyjmowania rzeczy z zamówień on-line. Jeżeli chcecie, żebym napisała jak scalić rozsypany cień lub inny wypiekany kosmetyk, koniecznie dajcie mi znać w komentarzach.




2. Szczotka do włosów biały: na zdjęciu na stronie sklepu szczotka wydała mi się zrobiona z włosia dzika. Planowałam taką kupić (w sklepach fryzjerskich od 30 zł), a że była w promocji (20 zł) to wrzuciłam ją do koszyka. Bardzo spodobało mi się opakowanie zabezpieczające tej szczotki i fakt, że jest ona prosta, biała. Nie jestem pewna, czy jest to włosie dzika. Ale jednego jestem pewna, że szczotka trafi do ulubieńców, ponieważ jest wspaniała! Delikatna, nie ciągnie włosów i szybko je rozczesuje. Może to zasługa szamponu (ulubionego Timotei TUTAJ KLIK), ale po szczotkowaniu włosy wydają się super miękkie i gładkie.





3. Matowa kredka do ust ciemno różowy/fioletowy: kredka była zaskakująco tania (ok. 5 zł). A że od dłuższego czasu myślałam o zakupie produktu do ust w tym kolorze, nie zastanawiałam się nad nią długo. Kredka jest automatyczna (wysuwana za pomocą pokrętła). Trudno mi stwierdzić, czy kolor pasuje do mnie, opinie na ten temat są podzielone. Dodatkowo jako matowa pomadka dosyć mocno wysusza usta i podkreśla ich niedoskonałości.




4. Dżersejowy kombinezon Czarny/białe: jest to część paczki, na którą czekałam najbardziej czekałam. Bardzo chciałam sobie kupić kombinezon i pomyślałam, że promocje w H&M to najlepszy moment na ten zakup. A że jestem minimalistką ten czarno-biały od razu wpadł mi w oko. Jako subskrybentka newslettera dostałam dodatkowo obniżkę -25% na wybrany produkt (oczywiście najdroższy) czyli ten. Po promocji i zniżce dałam za niego ok. 30 zł! Przyszedł zapakowany w folię i z metką. Dekolt okazał się dosyć głęboki, ale że w moich terenach panują tera upały, jest nawet ok. Rozmiar okazał się dobrze dopasowany. Mimo swojego wzrosty (170 cm) postanowiłam wziąć S i była to dobra decyzja.



Lista jest krótka, ale wydałam na wszystko 65 zł (sporo przy moim ostatnio skromnym budżecie) i na razie nie zamierzam już szaleć na zakupach. No może jeszcze kupię maskę do włosów ;)

I jak podoba się wam moje zamówienie. Macie któryś z tych produktów lub zainspirowałam was do zakupienia ich? Dajcie m znać.

Zastanawia mnie jeszcze kwestia zamawiania przez internet. Często to robicie? Wolicie w ten sposób czy raczej tradycyjnie? Mnie chyba zniechęcił stan w jakim dotarły cienie i opryskliwość dostawcy. Chyba wolę wpierw wszystkiego dotknąć. I już nawet nie robi na mnie wrażenia, że nie trzeba wychodzić z domu. I tak wyjdziemy, więc co za różnica? ;)

Mam nadzieję, że spodobał się wam ten wpis. Jeśli tak, to klikajcie +1 i OBSERWUJCIE, żeby nic was nie ominęło.

Jak zawsze czekam na wasze komentarze, propozycje kosmetyków i tematów.

Pozdrawiam, buziaki :* TW

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz